Loading

W ubiegłym roku najlepszym filmem wybraliśmy „Zwierzęta nocy”. Jak było w tym? To co się tym razem zmieniło, to pójście największą liczbę kompromisów. Każdy z czegoś musiał zrezygnować 🙂 Ciągle jednak wspólnie spokojnie możemy polecić do obejrzenia poniższą dziesiątkę filmów.

10. Dunkierka

dunkir_glowne

K: Cudowne muzyczno-dźwiękowo-wizualne doświadczenie z podkreśleniem tego pierwszego. Nolan jak na siebie zrobił oryginalny film o wojnie, w którym nie ma głównych bohaterów i typowej fabuły. Niektórzy oburzyli się, że w filmie praktycznie nie ma też Niemców, a są jedynie samoloty, świszczące kule i spadające bomby. To jakaś dziwna obsesja, bo nie o to tutaj chodziło, by powiedzieć – tak to Niemcy byli tymi złymi. Tutaj przeciwnikiem jest wojna, która splata się z nieustającym odliczaniem od jednego ataku do kolejnego, od jednej walki o życie do kolejnej. Więcej o filmie pisałem tutaj.

O: Seans przede mną. A że gra tam Cillian Murphy, to nie są czcze deklaracje z mojej strony.

9. The Florida Project

K: Jeden z ostatnich filmów, które widzieliśmy w tym roku. Historia biednej samotnej matki z córeczką, które mieszkają tuż obok baśniowego Disneylandu. To niemal dokument, nie mamy tutaj typowej ekspozycji, rozwinięcia, akcji, przełomu i zakończenia. Ciągle się zastanawiam jak zostały tutaj odegrane dziecięce role. Są tak naturalne, że aż trudno uwierzyć, że uczyły się jakiegoś tekstu na pamięć, raczej obstawiałbym, że to w znacznej mierze improwizacja. Historia, która ma w sobie mnóstwo dziecięcego optymizmu i wyobraźni, ale jednak widzimy w jak dramatycznych okolicznościach całość się rozgrywa. To jak patrzenie przez różowe okulary ze świadomością, że jednak w końcu trzeba je zdjąć.

O: Amerykańskie kino niezależne to cudowna odtrutka na choroby, jakie nierzadko toczą główny nurt: zakłamanie, schematy, tendencyjność, odlinijkowość.

Większość wiodących ról grają naturszczycy (zwłaszcza dzieci są niesamowite) – trochę dzięki ich wiarygodności (a trochę dzięki pracy kamery, rzecz jasna) film oglądamy z tak bliska, jakbyśmy byli przyczajonymi za rogiem sąsiadami głównej bohaterki. Ta, urodzona i wychowana w patologicznym środowisku, wychowuje dziecko w tych samych warunkach, jednocześnie kochając ją i opiekując się najlepiej jak potrafi.

Wśród podobnych jej życiowych rozbitków niczym zatroskany Anioł Stróż krąży właściciel ośrodka, w którym mieszkają. Willem Dafoe, który strzeże, przestrzega i w razie czego gani, ale przede wszystkim – roztacza opiekę nad społecznymi wyrzutkami kapitalizmu. Symbolem społecznych nierówności jest zlokalizowany o zaledwie kilkaset metrów dalej Disneyland – dla mieszkańców pensjonatu pozostający nierealnym marzeniem. Im więcej się myśli o tym filmie, tym bardziej się go docenia. Chciałabym, żeby był wyżej w rankingu.

8. Najlepszy

najlepszy1_paranafilm

K: Nie, nie napiszę „jak na polskie kino” etc. Musimy się wyzbyć tych kompleksów. „Najlepszy” to jeden z tych filmów biograficznych, w które byśmy nie uwierzyli, gdyby ta historia nie wydarzyła się naprawdę. Dynamiczne kino, w którym bardzo dużo miejsca poświęcono na ćpanie i niszczenie swojego życia. Tutaj nie ma łatwej przemiany i prostej drogi from zero to hero. Twórcy nie bali się też interesujących zabiegów formalnych jak rozmowy ze swoim odbiciem w lustrze czy (dosłowna) walka z samym sobą. Udało im się nawet finał przedstawić w interesujący sposób, a nie tworzyć kolejne „przegrywa, przegrywa, chyba przegra, odnalazł w sobie siłę – wygrywa”.

O: Najlepszą [he he] opinią będzie odesłanie do naszego tekstu. W skrócie: brawo Gierszał, brawo prawdziwa historia, brawo dialogi, brawo dynamika.

7. Blade Runner

K: Ten film jest jak wielka księga „Dylematy i filozoficzne pytania o sztuczną inteligencję”. Jest tu wszystko: od tego, czy android powinien otrzymać prawa człowieka po pytania o miłość robotów, prawdziwe poświęcenie i wreszcie sens tego wszystkiego. Villeneuve zrobił piękny film, który nie odcina się od pierwszej części, ale nie boi się też rozbudowywać zastany świat. Wizualne arcydzieło, które wie, że czasem lepiej wyciemnić obraz, dodać deszcz i nie przechwalać się efektami specjalnymi. To była także budżetowa wpadka, film bardzo mało zarobił, a winą obarczono np. to, że zwiastuny za mało pokazywały (!) To kolejny plus. Nie bójmy się głośno tego powiedzieć: „Blade Runner 2049” jest lepszy od pierwszej części.

O: Mam pewien problem z tym filmem i obiecuję sobie jeszcze jedno podejście, bo obejrzałam go bardzo źle się czując i ogólnie będąc w kiepskiej formie. Może bardziej docenię klimat i wychwycę domniemane niuanse. W trakcie seansu moją uwagę odciągnęło kilka fabularnych – w moim odczuciu – nieporozumień i oczywistości. Na pewno z filmu przebija talent i niezależność reżysera Denisa Villeneuve’a, którego “Nowy początek” mnie zachwycił. Pozwólcie więc, że powstrzymam się więc od kategorycznych osądów i pewnie wydam je po drugim seansie.

6. Logan

K: Takie kino komiksowe to ja lubię! Mocne, dla dorosłego widza i z wciągającą fabułą przypominającą z jednej strony „To nie jest kraj dla starych ludzi”, a z drugiej „Kick-Assa”. To nie współczesne Power Rangers, które ukrywa się pod marką „Avengers”.  Pesymistyczna wizja przyszłości, w której nie ma miejsca dla superbohaterów, a chodzi nie o to, by ratować świat, a uratować własne człowieczeństwo. To wszystko bez popadania w nudę, a z widowiskowymi scenami akcji, w których nie brakuje brutalności.

O: “I hurt myself today…” – ta piosenka w wykonaniu Johnny’ego Casha zaczyna grać w mojej głowie na dźwięk słowa “Logan”. Pięknie koresponduje ze smutkiem i rezygnacją w tym filmie. Jest to zdecydowanie godny reprezentant nurtu odbrązowionych superbohaterów. Hugh Jackman w tej roli wraz ze świetnie partnerującą mu młodą aktorką Dafne Keen grającą Laurę przypominał mi nieco kreację Jeana Valjeana z “Nędzników”, gdy ukrywał się wraz z przybraną córką, Cosette. Pod kilkoma względami Logan to ten sam typ bohatera – nadnaturalnie silny, skrzywdzony i wyklęty. U kresu swojego życia Logan jest kompleksową i bardzo wiarygodną postacią, uwikłaną w przyziemne problemy i dramaty.

Strony: 1 2

Top