Loading

NAJLEPSZY SCENARIUSZ ORYGINALNY

K: Oczywiście – znowu „Trzy billboardy…”. Po filmie widać, że autor ma doświadczenie w pisaniu sztuk teatralnych. Perfekcyjny miks wielu gatunków, nieprzewidywalny rozwój fabuły i zrozumienie dla swoich nieidealnych bohaterów. Cieszy, że zauważono „I tak Cię kocham„, które jest dość niestandardowym podejściem do komedii romantycznych. „Lady Bird” jest pełne naturalnych dialogów i zwykłego życia tak napisanego, że historia codzienności potrafi wciągnąć jak rasowy thriller.

Chciałbym żeby wygrał: „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”
Zapewne wygra: „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”

O: Nie mam wątpliwości – “Trzy billboardy”. Nie byłoby tego wybitnego filmu, gdyby nie doskonały scenariusz. Znany ze swoich sztuk teatralnych Martin McDonagh przypomina, że kino i teatr mogą ze sobą współistnieć, a ich twórcy nie stoją względem siebie w opozycji, jak sądzą niektórzy.

“Lady Bird” i “Uciekaj!” – znów ramię w ramię, znów zasłużone nominacje. Na specjalne wyróżnienie zasługuje moim zdaniem “I tak cię kocham” – bezpretensjonalny wielokulturowy komediodramat z błyskotliwymi dialogami, które jednak o dziwo nie irytują.

Chciałabym żeby wygrał: „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”
Zapewne wygra: „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”

NAJLEPSZY SCENARIUSZ ADAPTOWANY

K: Znowu miła niespodzianka – „Logan”. Dobrze, że coraz częściej doceniane są również filmy komiksowe i dobrze, że to jest „Logan”, a nie jakaś infantylna bajeczka w stylu „Avengers”. Statuetki nie dostanie, ale sama nominacja jest już osiągnięciem. Sam postawiłbym na „Disaster Artist”, które do tematu najgorszego filmu podeszło z dużym zrozumieniem, a nie na zasadzie prostego wyśmiania. To w sumie film o marzeniach, takie tegoroczne „La La Land” (klik – recenzja Oli). Pozostali nominowani to nieporozumienie. „Gra o wszystko” to chyba najgorszy tekst Sorkina, o czym pisałem tutaj (klik). „Tamte dni, tamte noce” jest filmem, w którym pierwsze skrzypce grają klimat i zdjęcia. Gdy zmienimy płeć jednemu z bohaterów, usuniemy odważne sceny, to zostanie nam kiepski romans. Netfliksowe. „Mudbound” nie jest filmem złym, ale dopiero w drugiej połowie. Przez godzinę oglądać wstęp – źle to świadczy o scenariuszu.

Chciałbym żeby wygrał: „Disaster Artist”
Zapewne wygra: „Tamte dni, tamte noce”

O: Z premedytacją, czy też nie, Akademia pominęła w tym roku świetny “Disaster Artist”. Biorąc pod uwagę niszowość tego przedsięwzięcia, jeszcze kilka lat temu nie domagałabym się tego tytułu na oscarowej gali. Jednak w kontekście faktu, że Oscary lubią filmy metatematyczne coraz częściej zerkają w stronę mniej oczywistych i średniobudżetowych produkcji (ot, choćby ubiegłoroczny laureat: “Moonlight”), film o Tommym Wiseau i jego hipnotyzująco złym “The Room” powinny zaistnieć na gali w tym roku. Oparta na zwierzeniach drugoplanowego aktora historia daje nowe światło na wydarzenia.

Jeśli chodzi o “Tamte dni, tamte noce” – w filmie czuje się literacki rodowód, co jednak ma zarówno dobre, jak i złe strony. Zaletą jest kontemplacyjny charakter i przeniesienie narracji na język filmu, na oddziaływanie na zmysły. Wadą – nieumotywowane przestoje filmu.

Dobre wrażenie zrobił na mnie również “Logan”, w którym na pierwszy plan o dziwo wybija się nie akcja, nie walka dobra ze złem, lecz psychologia głównego bohatera i wszechogarniający nastrój rezygnacji.

Wskazując potencjalnego zwycięzcę tym razem zaryzykuję i wytypuję “Mudbound”. Film, który przypomina o niezabliźnionych ranach i o tym, że od globalnych konfliktów tragiczniejsze w skutkach mogą się okazać nasze prywatne uprzedzenia i wewnętrzne wojny. Doceniam, choć zachwytów nie podzielam.

Chciałbym żeby wygrał: “The Disaster Artist”
Zapewne wygra: Mudbound

disaster artist paranafilm

NAJLEPSZY FILM ANIMOWANY

K: Nareszcie kategoria, w której się wyraźnie poróżnimy. Uważam, że najlepszą tegoroczną bajką jest… „Coco”, a nie polski „Twój Vincent”. Nasz rodzynek w tegorocznej walce o Oscary jest w sumie tylko kryminałem, który próbuje sprzedać coś nowego dopiero w ostatnich minutach,. A ja za kryminałami nie przepadam. „Coco” ma zdecydowanie lepszą i ciekawszą historię. Oczywiście należy docenić ogromną pracę twórców „Twojego Vincenta”, malarzy, którzy mogą być stawiani za wzór cierpliwości i dążenia do teoretycznie nieosiągalnego celu. Moje patriotyczne serduszko ciągle będzie kibicowało naszym, ale w pełni zrozumie inny werdykt.

Chciałbym żeby wygrał: „Twój Vincent”
Zapewne wygra: „Coco”

O: Uwielbiam “Coco” za odwagę i fantazję, a przy tym takt, z jaką porusza tematy tak zwane ostateczne. Ale nie mam wątpliwości, że w tym roku akademicy zamiast kolejnego udanego filmu Pixara, powinni docenić “Twojego Vincenta” – czyli dzieło nowatorskie, karkołomne, którego powstanie przeczy zasadom logiki i zaskakuje w czasach, kiedy tak trudno nas czymś zaskoczyć. I tak, uważam, że fabularnie również się broni.

Nieporozumieniem jest natomiast obecność w zestawieniu animacji “Dzieciak rządzi” – ma przebłyski, ale sama w sobie nie błyszczy.

Chciałabym żeby wygrał: „Twój Vincent”
Zapewne wygra: „Coco”

NAJLEPSZE ZDJĘCIA

K: To jest ten moment, by Roger Deakins wreszcie dostał swojego Oscara. Zdjęcia do „Blade Runnera” olśniewają, a artysta ma na swoim koncie CZTERNAŚCIE NOMINACJI. To oznacza, że trzynaście razy na gali wręczenia musiał bić brawo z uznaniem i trzynaście razy na darmo napisał przemowę na wypadek wygranej. Jak znowu go nie dostanie, to już będzie zwyczajnie niehumanitarne. Zagrozić mu może „Dunkierka” i… nie, oni mu tego nie mogą zrobić.

Chciałbym żeby wygrał: Roger Deakins
Zapewne wygra: Roger Deakins

O: W tej kategorii liczą się dla mnie trzy filmy: “Kształt wody”, “Dunkierka” i “Blade Runner 2049”. Każdy spośród ich operatorów w moich oczach zasługuje na zwycięstwo. Sercem jestem po stronie “Kształtu wody” – poetyckiej i marzycielskiej wizji Dana Laustsena. Ale nie mam wątpliwości, że oczekiwana przez wielu wygrana “Blade Runnera 2049” będzie ze wszech miar zasłużona. Wizualna oprawa “Blade Runnera 2049” zapierała dech i stanowiła jeden z najmocniejszych atutów filmu. Dla miłośników kontynuacji będzie również rekompensatą za pominięcie tej produkcji w kluczowych kategoriach.

Chciałabym żeby wygrał: Dan Laustsen
Zapewne wygra: Roger Deakins

K: W pozostałych kategoriach technicznych obstawiam przede wszystkim „Blade Runnera” i może jeszcze „Dunkierkę”. Za dźwięk i jego montaż może namieszać „Baby Driver”, który głównie na nim jest oparty. Nieanglojęzycznych filmów widziałem za mało by wyrokować. Przede wszystkim trzymam kciuki za „Trzy billboardy…” i – mimo moich zastrzeżeń – „Twojego Vincenta”, ale jego to trochę traktuję jak Legię Warszawa w starciu z Realem Madryt. Polski zespół w końcu niedawno pokonał giganta z Hiszpanii. Może i tym razem się uda.

O: Żałuję, że z filmów nieanglojęzycznych udało mi się na razie obejrzeć tylko “Niemiłość”. Byłoby miło, gdyby dystrybutorzy nieco więcej energii włożyli w dystrybucję filmów z tej kategorii, ale to takie moje coroczne pobożne życzenie. W kategorii głównej zamiast kilku dobrych produkcji wolałabym zobaczyć nominacje dla „Disaster Artist” i „Ja, Tonya” – dwa nieszablonowe filmy o fascynująco nieprzystosowanych i niepasujących do rzeczywistości ludziach. I – co ważne! – oba zrobione błyskotliwie, a zarazem z wielkim wyczuciem i szacunkiem dla pokazywanych przez siebie postaci. Obie łatwo byłoby wyśmiać lub opluć. W kategorii „aktor pierwszoplanowy” zamiast Timothée’a Chalameta lub Daniela Kaluuyy widziałabym Jamesa Franco. Podobno ma swoje za uszami, ale jako Tommy Wiseau był bliski perfekcji.

Olu & Konrad

Strony: 1 2

Top