Loading

Bajeczny samograj, któremu w połowie zacina się płyta. Utopie są wdzięcznym tematem, jeśli ma się pomysł na budowanie światów. Twórcy “Pomniejszenia” pomysł mieli. Co poszło nie tak?

Problemy finansowe, niepewność jutra, poczucie niefarta i niesprawiedliwości. Coś sprawiło, że życie obrało kierunek zgoła inny niż sobie tego życzyłeś… możesz to zmienić, pod warunkiem, że zaczniesz życie na nowo. Zmniejszając swoją kubaturę bez możliwości odwrotu. Bez obaw, poza skalą wszystko pozostaje takie jak było. A Ty się wzbogacasz. W słusznej sprawie, bo pomagasz walczyć z problemem przeludnienia. Wchodzisz w to?

Przed takim dylematem stanął Paul Safranek, uosobienie przeciętności, ale też rozczarowania dotychczasowym torem życia i uśpionych gdzieś tam głęboko aspiracji. Oto przyszło mu żyć w czasach, kiedy norwescy naukowcy znaleźli sposób na rozwiązanie problemu przeludnienia, głodu i ubóstwa. Udało się zmniejszyć człowieka do 5 cali bez negatywnych konsekwencji. Mniejsi ludzie to mniejsze przedmioty i mniejsze potrzeby, a co za tym idzie, mniejsze wydatki. Miniaturyzacja stwarza więc perspektywę życia w dobrobycie, stabilizacji i komfortu.

Do pewnego stopnia to film o ucieczce i o egoizmie pod przykrywką poświęcenia swojego życia w imię większego dobra, jakim jest problem przeludnienia. Bo “Pomniejszenie” jest kijem włożonym w mrowisko ludzkości i prowokuje lawinę pytań.

Pojawiają się, gdy kolejne osoby zaczynają się zmniejszać.

Jak będzie wyglądało współistnienie osób “dużych” z “małymi”? Nie zapominajmy, że 5-calowi ludzie w zamian za tak radykalną zmianę otrzymują ekonomiczną beztroskę – mniejsze gabaryty = mniejsze koszty życia, ale też proporcjonalnie mikroskopijne wpływy do budżetu państwa. Zdaniem wielu “dużych” stają się pasożytami społecznymi, którzy nie wnoszą wiele do gospodarki i unikają problemów życia codziennego cudzym kosztem. Zalążek konfliktu na tym polu tworzy się zresztą na naszych oczach.

Na pozór zmiana daje poczucie bezpieczeństwa, ale czy nie są fizycznie bezbronni wobec tych, którzy dysponują wobec nich miażdżącą fizyczną przewagą nie do zakwestionowania?

W końcu niewiele wyniknie dla mrówek ze świetnej organizacji, gdy lekkomyślny człowiek beztrosko ukróci ich istnienie jednym nieuważnym krokiem? Nieintencjonalnie, a co dopiero, gdy w grę wchodzi uraza?

Nie wszyscy też wytrzymują presję nieodwracalnej zmiany i świeżego startu…

Niestety. Moje powyższe rozważania to bardziej pobożne życzenia. Co nieco było zasygnalizowane, owszem. Ale twórcy w większości przypadków na tym poprzestali.

W zamian za to nagle dostajemy drugi film. To samo w sobie jest jeszcze interesujące i obiecujące – nieprzewidywalna wolta, która jednak nie musi zakłócać spójności filmu, jeśli u steru jest doświadczony reżyser. Ale cóż się dzieje! Ledwie udaje nam się zmienić optykę… Bach! Nieoczekiwanie i bez uprzedzenia rozpoczyna się film trzeci – tutaj już szwy są szyte grubymi nićmi nieudolnego krawca. A z każdym kolejnym jego działaniem rozpada się spójność i więź logiczno-fabularna łącząca poprzednie ogniwa.

Twórcy beztrosko zostawiają za sobą napoczęte wątki. Społeczne skutki zmniejszenia się? Tak, są, ale o tym kiedy indziej. Test dla relacji międzyludzkich po takiej zmianie? Dopowiedzcie sobie. Różnice klasowe i przeniesienie problemów do idealnego świata, który w założeniu miał być enklawą? Niemożność znalezienia swojego miejsca w żadnym ze światów? Poczucie alienacji? Eeee, nuda.

Aktorzy zatroskani kierunkiem, w jakim zmierza film

Wszystko to gdzieś po drodze nam obiecane, z każdą kolejną minutą rozmywa się, by ostatecznie ustąpić globalnemu problemowi, który robi twardy reset tych obiecujących wątków. Pojawia się coś w rodzaju utopii w utopii. I wtedy niestety moim zdaniem “Pomniejszenie” ostatecznie traci lekkość, finezję i dowcip, stając się egzaltowanym gniotem.

Nie chcę spoilerować, ale to radykalne i mało subtelne posunięcie, droga na skróty, która ma chyba zakleić dziury w relacjach i w fabule.

Można było pójść w tyle ciekawych kierunków fabularnie umotywowanych, ale nie. Ostatnie 45 minut filmu to zupełnie inna produkcja. Niestety gorsza.

Wyobraźcie sobie, że chodzicie po górach i macie do dyspozycji kilka ciekawych szlaków w drodze na szczyt, ale jeden z Waszych kolegów zmusza Was, by ostatni odcinek trasy pokonać tunelem bez okien.

Smutno mi na myśl o podobnym marnotrawstwie.

Strony: 1 2

Top