Loading

Ukryte działania

…czyli łopatologia stosowana. Film, który w moich oczach najbardziej odstawał od poziomu tegorocznych kandydatów do Oscara

Zanim rozpocznę litanię narzekań, uprzedzę, że nie jest to zła produkcja. Dobrze się ogląda, ale jednocześnie reprezentuje sobą wszystkie grzechy przeciętnego poprawnego hollywoodzkiego kina, które mierżą mnie szalenie. A największy spośród nich to przegadanie. Temat filmu wart był przedstawienia – umówmy się, Afroamerykanie mają pełne prawo do wyrażania swojego gniewu i emocji w filmach z powodu tego, co przeszli. Sęk w tym, że gdy ktoś nam opowiada to, co już widzimy, siła przekazu słabnie.

Propagandowe formy przekazu nie są potrzebne, gdy mówimy o jawnej i oczywistej niesprawiedliwości. Widzowie dostrzegliby dyskryminację rasową i płciową w tym filmie bez epatowania przez twórców sloganami.

Dla kogo:

dla tych, których ciekawi historia mniejszości w NASA, ale nie na tyle, by mieć problem z brakiem kronikarskiej dokładności, dla tych, którzy mają ochotę na lekkie i w gruncie rzeczy przyjemne (choć monotonne) kino bez większych wstrząsów i emocji

Moja ocena: 6/10 [naciągane]

 

Ciemniejsza strona Greya

OK, miejmy to już za sobą… O dalszych losach Anastasii i Christiana pisałam tutaj i wystarczy. Nie jestem w stanie wskazać zalet tej produkcji. Trudno mi też pisać o tym filmie na serio, trudno też nie popaść przy tym w zwykłą ludzką złośliwość i zgorzknienie. A przecież są widzowie, dla których “50 twarzy Greya” i “Ciemniejsza strona Greya” (czy to powieści, czy ekranizacje) były odważne, przełamywały tabu obyczajowe, bo wcześniej nie miały z tym nic wspólnego i należy to uszanować. Byłoby jednak miło, gdyby udało się w tym temacie sprzedać coś chociaż odrobinę bardziej przyzwoitego jakościowo.

Dla kogo:

Dla par rozmiłowanych w sadomasochizmie… mentalnym, bo miłośnicy tego fetyszu zapewne umrą z nudów. Dla osób, które chcą ukarać swoich partnerów, bo ci byli niegrzeczni. Zapomnieli o urodzinach lub przypalili obiad.

Dla par z problemami komunikacyjnymi (nie powiem ci, co lubię w łóżku, ale wezmę cię na film o sado-maso, to może się domyślisz).

Dla osób pruderyjnych, które mają niski próg zgorszenia.

Moja ocena: 1/10

Sezon w pełni – masz jeszcze czas, by je obejrzeć

Lego Batman: Film

Być może to efekt zaskoczenia sprawił, że pierwszy pełnometrażowy konstrukt z klocków Lego – “Lego: przygoda” – okazał się w moich oczach nieco lepszy od kontynuacji. Wydaje mi się nieco bardziej przewrotny, bardziej przemyślany, a historia dawała większe pole do kreatywności niż fabuła zawężona do losów Bruce’a Wayne’a. Przyznam, że w animacji “Lego Batman” momentami drażniło mnie przecwaniakowanie i kompulsywne przerzucanie się gagami.

Z drugiej strony dostaliśmy całkiem udaną parodię filmów o superbohaterach przy równoczesnej nieukrywanej przez twórców sympatii do superbohatera.

W ostatecznym rozrachunku to ciągle dobry film rozrywkowy, który balansuje między zaspokojeniem oczekiwań dzieci a usatysfakcjonowaniem nas – dorosłych, bezwstydnie i radośnie obnoszących się z syndromem Piotrusia Pana. Czy mu się to udaje? Nie jestem pewna. My z Konradem śmialiśmy się głośno i często, ale siedzące wokół nas na sali licznie zgromadzone dzieci, trochę zamulały i zamiast śmiać się razem z nami, co chwila wysyłały nam pełne politowania spojrzenia. Ta dzisiejsza młodzież…

Dla kogo:

Raczej dla dorosłych niż dla dzieci. Dla miłośników klocków Lego i superbohaterów

Moja ocena: 7/10

Lekarstwo na życie

Czyżbym ja sama, zwracając uwagę na syndrom przehype’owania “La La Land”, padła ofiarą moich zbyt wysokich oczekiwań? Wiele sobie po tym filmie obiecywałam, ale w sytuacji gdy esencja filmu mieści się w zwiastunie, cała reszta wydała mi się mdłym dodatkiem. Nachalna symbolika, stosunkowo mało (zbyt mało) tajemnicy… Subtelnością ten film również nie grzeszy. Na plus notuję wyjątkową atmosferę miejsca akcji. Szkoda tylko, że napięcie siada i – o ile lubię zachwycające i wysmakowane kadry, których w “Lekarstwie…” mamy pod dostatkiem – te wydały mi się w paru miejscach przestylizowane i efekciarskie. Na początku zachwycają, by jednak wkrótce przerodzić się w festiwal samouwielbienia operatora. Gdzieś w cieniu tych zdjęć i robiącej wrażenie scenografii błąka się zapomniana fabuła, a raczej jej strzępy. Mamy też sytuację, gdy domyślamy się już, co się wydarzy, a bohater jeszcze nie za bardzo… Do tego zakończenie z innej bajki, a konkretnie z kostiumowego horroru klasy B. Konradowi się podobał (oprócz zakończenia).

Dla kogo:

Dla tych, którzy są w stanie przymknąć oko na niedostatki fabularne na rzecz efektownej scenografii, pięknych zdjęć i imponujących krajobrazów Szwajcarii.

Moja ocena: 5/10

Strony: 1 2 3

Top